Norman Finkelstein: Izrael – hańba narodów
Mamy prawo domagać się rozwiązań, które – jak wiemy –
byłyby obiektywnie niesprawiedliwe, lecz subiektywnie
korzystne dla naszych klientów.
Alan M. Dershowitz, Listy do młodego prawnika
Na
stronie 161 Głosu za Izraelem Alan
Dershowitz utrzymuje, że Palestyńczycy odnieśli wymierne
korzyści z izraelskiej okupacji. „Izraelska okupacja w
przeciwieństwie do wszystkich innych obecnych okupacji –
pisze – przyniosła Palestyńczykom znaczące pożytki, w tym
znaczącą poprawę długości życia, opieki zdrowotnej i
edukacji. Przyniosła ona także zmniejszenie śmiertelności
niemowląt”. Pomińmy, że Dershowitz nigdzie nie wspomina, z
jakimiż to „innymi bieżącymi okupacjami” porównuje tę
izraelską, oraz że historycznie rzecz biorąc wiele innych
ludów – może nawet większość – odniosła jakieś korzyści pod
obcą okupacją. Prawdą jest, że – zwłaszcza w początkowych
łatach okupacji – według standardowych wskaźników
Palestyńczycy cieszyli się pewną dozą dobrobytu. Jednak
okolicznościom kształtowania się tego dobrobytu trzeba się
bliżej przyjrzeć. Po pierwsze, warto przypomnieć, że
przypuszczalnie w czasach Mandatu Brytyjskiego Palestyńczycy
też odnieśli znaczące korzyści z osadnictwa żydowskiego.
Brytyjska Komisja Królewska (kierowana przez Peela) w swym
miarodajnym raporcie z 1937 roku, po dokładnym rozpatrzeniu
argumentów za i przeciw, stwierdziła: „Ogólnie rzecz biorąc,
Arabowie mieli znaczący udział w materialnych korzyściach,
jakie przyniosła Palestynie imigracja żydowska”[1].
Korzyści te jednak ulotniły się, by tak rzec, z dnia na
dzień, kiedy ruch syjonistyczny dokonał w Palestynie
czystki etnicznej w 1948 roku. Gdyby jeszcze była ona
uwarunkowana okolicznościami, nieoczekiwana i
niezamierzona… Ale wśród historyków panuje coraz
powszechniejsza zgoda, że zmuszenie palestyńskich Arabów do
ucieczki było uprzednio zaplanowane, będąc w gruncie rzeczy
częścią syjonistycznego planu stworzenia przeważająco
żydowskiego państwa na terytorium przeważająco nieżydowskim[2].
Z tej perspektywy dyskusyjne jest, czy Palestyńczycy
odnieśli korzyści z żydowskiego osadnictwa w okresie
Mandatu: dobrobyt stanowił po prostu epizod na drodze do ich
ostatecznego zaplanowanego wywłaszczenia. Dokładnie to samo
odnosi się do początkowych lat palestyńskiego dobrobytu na
Zachodnim Brzegu i w Gazie. Jakkolwiek pojedynczy
Palestyńczycy doświadczyli krótkiego okresu względnego
dobrobytu, pozbawiono ich kluczowych zasobów i wielkich
połaci bazy terytorialnej, zaś ich naturalna gospodarka była
metodycznie niszczona – tak, że teraz stoi na granicy
kompletnego załamania.
Sara Roy, wykształcona na Harvardzie ekonomistka, obecnie
badaczka Centrum Studiów Środkowo-Wschodnich Harvardu,
dowodzi, że zaburzenia palestyńskiej gospodarki pod okupacją
izraelską wykraczają poza objawy typowe dla terytoriów
skolonizowanych i znajdujących się pod obcą dominacją[3].
Przyczyna tkwi w tym, że głównym celem Izraela nie był i nie
jest wyzysk Palestyńczyków, ale raczej ich wywłaszczenie – i
oczyszczenie jak największego obszaru Terytoriów
Okupowanych na potrzeby wyłącznie żydowskiego osadnictwa.
Wahania palestyńskiej gospodarki, włączając w to „dekadę
gwałtownego wzrostu gospodarczego” i „znaczące podniesienie
poziomu życia”, trzeba według Roy widzieć w kontekście
późniejszego „uwstecznienia”, tj. systematycznego
zawłaszczania przez Izrael kluczowych palestyńskich zasobów
na potrzeby żydowskiego osadnictwa, jak również
wywłaszczania i wynaradawiania samych Palestyńczyków.
Jeśli, jak twierdzi Dershowitz, „izraelska okupacja [różni
się czymś] od wszystkich innych obecnych okupacji”, to z
zupełnie innych względów niż te, które wymienia.
„Ideologiczne i polityczne cele Izraela okazują się być
źródłem większego wyzysku niż w innych reżimach osadniczych
– stwierdza Roy – ponieważ ograbia on rdzenną ludność z
najważniejszych zasobów gospodarczych – ziemi, wody i pracy
– jak również z wewnętrznych możliwości wykorzystania tych
zasobów”[4].
W Strefie Gazy, na której przede wszystkim skupia się w swej
pracy Roy, dyskryminacyjna polityka Izraela ograniczająca
Palestyńczykom dostęp do wody „ma szczególnie fatalne skutki
dla rolnictwa, które jest największym konsumentem wody,
stanowiąc tradycyjne centrum działalności gospodarczej, jak
również krajowej konsumpcji”. Roczne spożycie wody per
capita oscyluje wokół 2400 metrów kwadratowych w przypadku
osadników żydowskich i 140 metrów w przypadku
Palestyńczyków zamieszkujących Gazę, co daje stosunek 16:1.
Izrael skonfiskował też bezprawnie ponad 50% ziemi w
Strefie Gazy, jedną czwartą ziemi w Gazie przyznając
osadnikom żydowskim, których według izraelskiego Głównego
Urzędu Statystycznego żyje tam 7,5 tysiąca, co stanowi 0,6%
ogólnej liczby mieszkańców Strefy (1,3 mln). „Przejmowanie
coraz większego terenu przez państwo i tworzenie żydowskich
osiedli – stwierdza Roy – miało dla rozwoju Gazy poważne
skutki”, do których zaliczyć trzeba np. utratę ziem
uprawnych oraz społeczne i gospodarcze problemy związane z
potężnym przeludnieniem. W jednym z najgęściej zaludnionych
zakątków świata, każdy żydowski osadnik otrzymał 85 razy
więcej ziemi od przeciętnego Palestyńczyka[5].
Podobna polityka dyskryminacyjna realizowana jest na całych
Terytoriach Okupowanych. Izrael i Terytoria zaopatrywane są
w wodę z dwóch źródeł: górskich warstw wodonośnych oraz
dorzecza Jordanu. Izrael wykorzystuje 79% wody z zasobów
górskich, Palestyńczykom pozostawiając zaledwie 21%; jeśli
chodzi o wodę z dorzecza Jordanu, Palestyńczycy nie dostają
z niej nawet kropli – całość idzie na zaspokojenie potrzeb
izraelskich. „Palestyńczycy nie korzystają z praw do swojej
części wspólnych zasobów”, donosi B’Tselem, „zaś z biegiem
czasu podział tych zasobów przybrał formę nader
niesprawiedliwą”. W przypadku Izraelczyków roczne spożycie
wody per capita na potrzeby domowe, miejskie i przemysłowe
wynosi 128 metrów sześciennych; w przypadku Palestyńczyków
na Zachodnim Brzegu jest to tylko 26 metrów sześciennych,
co daje stosunek 5:1. B’Tselem charakteryzuje tę sytuację
następująco: „Kilka miast na Zachodnim Brzegu zmuszonych
jest – zwłaszcza latem – dysponować skromnymi zasobami wody
w oparciu o plany rotacyjne. Wedle tych planów mieszkańcy
poszczególnych obszarów miasta mają dostęp do wody tylko
kilka godzin dziennie. Dopływ wody do ich domów jest
następnie odcinany i kierowany do innych części miasta (…).
Plany rotacyjne są niezbędne z powodu zwiększonego
zapotrzebowania na wodę w okresie upałów. Jednak, mimo że
zapotrzebowanie zwiększa się zarówno wśród Palestyńczyków,
jak i osadników izraelskich, reakcja Izraela ma charakter
dyskryminacyjny. Zwiększane są dostawy wody dla osadników,
podczas gdy ilość wody dostarczana do miast palestyńskich
nie tylko się nie zwiększa, ale czasem jest nawet
zmniejszana”[6].
W innym opracowaniu B’Tselem stwierdzono, że „ze względu na
rolniczy charakter osiedli w Dolinie Jordanu (…) odmawia się
Palestyńczykom możliwości korzystania ze znacznej części
zasobów wodnych regionu”. W rzeczywistości zużycie wody
przez niespełna 5 tysięcy żydowskich osadników w Dolinie
Jordanu odpowiada 75% ilości, którą na cele domowe i
komunalne wykorzystują całe 2 miliony palestyńskich
mieszkańców Zachodniego Brzegu[7].
W miarodajnym studium nt. izraelskiej polityki osiedleńczej
na Zachodnim Brzegu B’Tselem ujawniło, że Izrael bezprawnie
skonfiskował blisko połowę Zachodniego Brzegu (z wyłączeniem
Wschodniej Jerozolimy), przyznając ponad 40% Zachodniego
Brzegu 200 tysiącom nielegalnych żydowskich osadników,
stanowiących niespełna 10% ogółu ludności zamieszkującej te
tereny. Żydowskie osiedla „uniemożliwiają utrzymanie
znaczącego kontaktu terytorialnego między społecznościami
palestyńskimi”, a tym samym „blokują możliwość powstania
niepodległego, mającego szansę na przetrwanie, państwa
palestyńskiego”; „drastycznie ograniczają Palestyńczykom
możliwość rozwoju gospodarczego, szczególnie jeśli idzie o
rolnictwo”; „ograniczają palestyńskim społecznościom
możliwości rozwoju miast, w niektórych przypadkach
całkowicie ten rozwój blokując”. Na szczególną uwagę
zasługuje konkluzja B’Tselem: „Na Terytoriach Okupowanych
Izrael powołał do życia reżim oparty na dyskryminacji,
stosując na jednym terenie dwa odrębne systemy prawne i
uzależniając prawa jednostki od jej narodowości. Jest to
jedyny tego rodzaju reżim na świecie – przypominający
niesławne reżimy przeszłości w rodzaju apartheidu w RPA”[8].
Dershowitz oznajmia, że ta „analogia” między Izraelem a
Afryką Południową jest „fałszywa, co można wykazać” (s.
204). Nie przedstawia jednak żadnych argumentów, które
podważałyby wnioski B’Tselem. Twierdzi on też, że „nie ma
żadnego powodu, aby z przyczyn moralnych bądź
intelektualnych akurat Izrael szczególnie potępiać za
wywłaszczenia” (s. 198). Jednak jeśli uzasadnione było
szczególne potępienie RPA, to równie uzasadnione wydaje się
potępienie okupacji izraelskiej, która do złudzenia
przypomina reżim apartheidu.
W studium nt. perspektyw stojących przed gospodarką
palestyńską, opublikowanym jeszcze przed wybuchem nowej
intifady, George Abed, dyrektor Departamentu Środkowo-
Wschodniego w Międzynarodowym Funduszu Walutowym,
stwierdził: „Na przyszłości gospodarki palestyńskiej cieniem
kładzie się 27 lat okupacji oraz dalsze 4 lata surowych
obostrzeń «układu tymczasowego”, w którym to czasie realny
dochód per capita spadł o blisko 25%”.
Bez dwóch zdań okupacja (…) wywarła fatalny wpływ na
kapitał ludzki i fizyczny, na bazę surowcową, na
zewnętrzne stosunki handlowe i wszystkie inne aspekty
życia (…). Niektóre atuty, jakimi w przededniu okupacji
dysponował Zachodni Brzeg (i w mniejszym stopniu Strefa
Gazy) – wydajny sektor rolniczy z nieograniczonym
dostępem do wody, kwitnący handel ze wschodnią częścią
Jordanii i innymi krajami arabskimi, silny sektor
turystyczny, odpowiednia infrastruktura, świetny (jak na
ów czas) system szkolnictwa podstawowego, rosnąca klasa
specjalistów i przedsiębiorców – zostały zmarnowane w
ciągu 27 lat gospodarczych represji i wyizolowania.
Doszło do tego, że obecna sytuacja ekonomiczna, jeśli
mierzyć ją na tle postępów poczynionych przez inne kraje
w tym regionie, (…) jest gorsza niż w roku 1967[9].
Co więcej, ta trwająca dziesięciolecia okupacja w ogóle nie
obciążyła izraelskiego skarbu. „Wręcz przeciwnie,
Palestyńczycy mieli znaczny udział w finansowaniu
izraelskich wydatków publicznych” – co Meron Benvenisti,
czołowy izraelski autorytet na Terytoriach Okupowanych,
określił mianem „podatku okupacyjnego”. Ta wyegzekwowana od
Palestyńczyków nadwyżka netto, ciągnął Benvenisti, „zadaje
kłam izraelskim twierdzeniom, jakoby niski poziom wydatków
publicznych i inwestycji [na Terytoriach Okupowanych]
wynikał z ograniczeń budżetowych. Gdyby całą tę nadwyżkę
zainwestowano w tym rejonie, zamiast przeznaczać ją na
izraelskie wydatki publiczne, można by znacząco podnieść
jakość lokalnych usług, w szczególności zaś rozbudować
lokalną infrastrukturę gospodarczą”[10].
Według badań przeprowadzonych na zlecenie ONZ, od wybuchu
nowej intifady sytuacja na Terytoriach Okupowanych graniczy
z „katastrofą humanitarną”[11].
W szczegółowym opracowaniu Banku Światowego zamieszczono
takie oto ponure statystyki: w latach 1999-2002 PKB (produkt
krajowy brutto) i DNB (dochód narodowy brutto) na głowę
skurczyły się odpowiednio o 40% i 45%. Bezrobocie sięga
40%, zaś 60% ludności żyje poniżej progu ubóstwa ustalonego
na poziomie 2,10 dolara dziennie. Konsumpcja żywności spadła
o 25% od roku 1998, zaś „silne niedożywienie, coraz
powszechniej występujące w Gazie, osiągnęło alarmujący
poziom 13,3%, co będzie miało poważne długofalowe
konsekwencje dla zdrowia i rozwoju społeczności
palestyńskiej”. Całkowitemu załamaniu społecznemu zapobiegło
jedynie wsparcie finansowe z zagranicy (głównie z Ligi
Arabskiej, oraz – w nieco mniejszym stopniu – z Unii
Europejskiej), jak również zaradność i wzajemna pomoc wśród
samych Palestyńczyków. Co do tej ostatniej kwestii, z reguły
pozbawiony sentymentów Bank Światowy odnotowuje:
„Społeczeństwo palestyńskie wykazało się wielkim poczuciem
wspólnoty i siłą charakteru. Pomimo przemocy, trudności
ekonomicznych i codziennych frustracji związanych z życiem w
warunkach stanu wojennego, Palestyńczycy udzielają sobie
pożyczek i dzielą się ze sobą w potrzebie, zaś rodziny w
większości zachowały pełną funkcjonalność. Nawet przy
niedostatku formalnych zabezpieczeń, przypadki skrajnej
nędzy są wciąż ograniczone – osoby dysponujące dochodem na
ogół dzielą się z tymi, którzy są go pozbawieni. Zachodni
Brzeg i Gaza zamortyzowały poziom bezrobocia, który w wielu
innych społeczeństwach doprowadziłby do rozpadu struktury
społecznej”. Osiągnięcie to określone zostało jako „naprawdę
imponujące”. Warto też odnotować, co Bank Światowy napisał
nt. działań oenzetowskiej Agencji ds. Ochrony i Zatrudnienia
(UNRWA), zwłaszcza zważywszy na permanentną krytykę
kierowaną pod adresem tej instytucji. Instytucji, która –
dodajmy – zajmuje drugie miejsce (po Autonomii
Palestyńskiej) pod względem ilości usług społecznych
dostarczanych na Terytoriach Okupowanych, w tym opieki
zdrowotnej, szkolnictwa i pomocy humanitarnej na rzecz
uchodźców (stanowiących połowę całej populacji i ponad 70%
mieszkańców Gazy). Jak czytamy w raporcie: „programy
pomocowe UNRWA (…) wciąż cieszą się bardzo dużą estymą
lokalnej społeczności”[12].
„Bezpośrednią przyczyną
palestyńskiego kryzysu gospodarczego” są
według Banku Światowego restrykcje nałożone przez Izrael na
przepływ palestyńskich towarów i osób przez granice, jak
również w obrębie Terytoriów Okupowanych, zaś „nieodzownym
warunkiem stabilizacji gospodarczej jest znaczące
poluzowanie obecnego reżimu wewnętrznych ograniczeń ruchu i
godzin policyjnych, jak również zapewnienie łatwego dostępu
do rynków zewnętrznych”[13].
Amnesty International, analizując konsekwencje izraelskiej
polityki godzin policyjnych i ograniczeń w ruchu,
stwierdziła, że „jej wpływ na prawo [Palestyńczyków] do
pracy i osiągnięcia [przez nich] przyzwoitego standardu
życia, wykształcenia i opieki zdrowotnej, jest druzgoczący”.
Ustalono m.in., że „niektóre wioski bywają całkowicie
odcięte, a tereny miejskie często przez dłuższy okres czasu
poddawane są całodobowej godzinie policyjnej, podczas której
nikomu nie wolno opuszczać domu”; „Przebycie kilku
kilometrów (tam, gdzie jest to w ogóle możliwe) zajmuje
kilka godzin ze względu na długie objazdy związane z
omijaniem osiedli i dróg izraelskich”; „Do roku 2000
większość spośród 1,3 miliona Palestyńczyków mieszkających
w Gazie nigdy w życiu nie opuściło Strefy Gazy – obszaru o
powierzchni 348 kilometrów kwadratowych”; „Główne drogi na
Zachodnim Brzegu przeznaczone są dla samochodów izraelskich
(wyróżniających się żółtymi tablicami rejestracyjnymi) oraz
pojazdów wojskowych. Palestyńskie pojazdy, oznakowane
zielonymi tablicami, mają zakaz poruszania się po tych
drogach. W ostatnich latach przedstawiciele Amnesty
International poza kilkoma dzielonymi taksówkami [ang.
shared taxi – taksówka równocześnie przewożąca kilku
pasażerów zainteresowanych przejazdem zbliżoną trasą –
przyp. tłum.] rzadko widywali na głównych
drogach samochody z zieloną rejestracją. Palestyńczycy
często poruszają się teraz wozami ciągnionymi przez osły
bądź muły, co jeszcze trzy lata temu było dość rzadkim
widokiem”; „Po ponownym zajęciu przez armię izraelską
sześciu głównych miast na Zachodnim Brzegu (…) w
marcu-kwietniu2002 roku, przez kilka dni, a w niektórych
przypadkach nawet tygodni, utrzymywano całodobową godzinę
policyjną. Cywile zmuszeni byli do pozostawania w domach, a
wszelki ruch na zewnątrz był zakazany (…). W Betlejem
godzina policyjna obowiązywała przez kolejne 40 dni (…).
Nablus pozostawał pod całodobową godziną policyjną przez
pięć miesięcy po 21 czerwca 2002 roku, wyjąwszy jeden
miesiąc, kiedy godzina policyjna obowiązywała jedynie w
nocy”; „Palestyńskie pojazdy [w Gazie] tkwiły godzinami
pomiędzy punktami kontrolnymi (…), podczas gdy ich kierowcy
i pasażerowie z obawy, że zostaną zastrzeleni, nie mogli
nawet opuścić samochodu”; „Ograniczenia ruchu i godziny
policyjne zależą od decyzji wojska. Członkowie izraelskich
sił bezpieczeństwa, wymuszając przestrzeganie obostrzeń,
często uciekają się do użycia siły – zabili i zranili przy
tym dziesiątki Palestyńczyków, nie mających przy sobie broni
i nie stanowiących zagrożenia. Żołnierze otwierali ogień do
Palestyńczyków przechodzących pieszo przez punkty kontrolne,
przekraczających rowy, usuwających przeszkody na drodze i
łamiących godzinę policyjną”[14].
Mocno podkreślając, że „władze izraelskie mają nie tylko
prawo, ale wręcz obowiązek przedsiębrać kroki zapewniające
bezpieczeństwo Izraelczykom”, Amnesty zwraca tym niemniej
uwagę, że „coraz szerzej zakrojone i coraz ostrzejsze
restrykcje, narzucane wszystkim bez wyjątku Palestyńczykom,
nie położyły kresu zamachom”. Wręcz przeciwnie, „ataki
przybrały na sile, gdy Palestyńczykom zaostrzono
ograniczenia ruchu, co każe wątpić w skuteczność
wszechogarniających restrykcji, traktujących każdego
Palestyńczyka jako zagrożenie dla bezpieczeństwa i karzących
całe społeczności za zbrodnie popełnione przez kilka osób”.
Ponadto Amnesty odnotowuje, że ograniczenia w ruchu
wewnętrznym wprowadzane są często w arbitralny sposób:
„Fakt, że żołnierze dysponują szerokim marginesem swobody,
jeśli idzie o otwarcie bądź zamknięcie Palestyńczykom ruchu,
podważa zapewnienia władz izraelskich, jakoby ograniczenia
komunikacyjne stanowiły racjonalny system kontroli, oparty
ściśle na potrzebach bezpieczeństwa”. Amnesty International
w ogóle zresztą kwestionuje zasadność wewnętrznych
ograniczeń ruchu, jako że ich związek z bezpieczeństwem
Izraelczyków jest wysoce wątpliwy:
Koniecznie rozróżnić trzeba ograniczenia dotyczące
wjazdu Palestyńczyków z Terytoriów Okupowanych do
Izraela od ograniczeń ruchu w obrębie Terytoriów
Okupowanych. Restrykcje komunikacyjne mogą być
konieczne, aby zapobiec przenikaniu na teren Izraela
zamachowców-samobójców (…). Jednak trudno utrzymywać, że
uniemożliwienie bądź ograniczenie ruchu Palestyńczyków
pomiędzy Ramallah a Nablusem jest konieczne, aby
zapobiec wtargnięciu na teren Izraela zamachowców
chcących przeprowadzić atak w Jerozolimie czy Tel
Awiwie. Tymczasem restrykcje komunikacyjne i godziny
policyjne często uzasadnia się właśnie w taki sposób, i
są one rutynowo wprowadzane i zaostrzane po
palestyńskich atakach na Izrael. Podobnie jak
bombardowania budynków AP (Autonomii Palestyńskiej), z
reguły mające miejsce po jakimś zamachu palestyńskim,
ograniczenia ruchu i godziny policyjne często zdają się
stanowić raczej formę kary i odwetu za ataki
Palestyńczyków (mające miejsce zarówno wewnątrz Izraela,
jak i skierowane przeciwko izraelskim osadnikom bądź
żołnierzom na Terytoriach Okupowanych). Mają one też na
celu pokazać społeczeństwu izraelskiemu, że armia nie
stoi bezczynnie. Jest to szczególnie oczywiste w
Strefie Gazy, gdzie Palestyńczykom bardzo rzadko udaje
się przedostać przez elektryczne ogrodzenie na teren
Izraela. Wedle naszej wiedzy w ostatnim czasie żaden z
zamachowców nie pochodził ze Strefy Gazy. Jednak po
każdym większym palestyńskim ataku na terenie Izraela
armia izraelska atakuje zwykle obiekty AP, takie jak
lotnisko, port morski, czy posterunki policyjne, z
których większość bombardowana była już kilkukrotnie[15].
Poza zapobieganiem atakom w obrębie samego Izraela, głównym
uzasadnieniem wprowadzanych restrykcji komunikacyjnych jest
ochrona nielegalnych osadników żydowskich. „Mimo że bardzo
niewielki odsetek Palestyńczyków bierze udział w zamachach
na izraelskich osadników i żołnierzy, każdy Palestyńczyk
traktowany jest jak potencjalny zamachowiec”, zauważa
Amnesty, i zgodnie z tą logiką „armia izraelska w coraz
większym stopniu skazuje ponad 3 miliony Palestyńczyków na
jakąś formę aresztu domowego bądź też ograniczonego do
granic wsi czy miasta”. Co więcej, tego rodzaju masowe
aresztowania mają charakter „z gruntu dyskryminacyjny”:
„Nakłada się je wyłącznie na społeczność palestyńską, a nie
na osadników izraelskich, przy czym często nakłada się je na
Palestyńczyków dla korzyści osadników. Nawet w sytuacjach,
gdy to osadnicy rozpoczęli konfrontację, atakując
Palestyńczyków, bądź niszcząc ich własność, armia izraelska
nieodmiennie ogranicza ruch, zarządza godzinę policyjną i
inne restrykcje w odniesieniu do tych drugich; czasem
ogłasza jakiś teren zamkniętą strefą wojskową i po prostu
usuwa z niej Palestyńczyków”. Wreszcie Amnesty zauważa, że
to osadnicy stanowią główną przeszkodę w przywróceniu
pozorów normalności na Terytoriach Okupowanych: „Nakładane
na Palestyńczyków restrykcje komunikacyjne w większości (…)
wprowadzane są po to, by zapobiec kontaktowi między
społecznością palestyńską a izraelskimi osadnikami”[16].
Amnesty International, Przetrwać
oblężenie: Wpływ restrykcji komunikacyjnych na prawo do
pracy
Londyn, wrzesień 2003, s. 21
Szeroko
rozpowszechnioną karą, regularnie wymierzaną przez żołnierzy
na punktach kontrolnych, jest przetrzymywanie
Palestyńczyków na miejscu przez kilka godzin, bez żadnej
ochrony przed słońcem i deszczem, w przypadku mężczyzn
czasem w metalowych klatkach. W poniedziałek, 14 lipca 2003
roku, grupa Izraelek zrzeszonych w Machsom Watch [Straż
Punktów Kontrolnych] została o godz. 10 poinformowana, że
Nasser Abu Joudeh z obozu dla uchodźców al-Arroub jest od 6
rano przetrzymywany w metalowej klatce (o podstawie 1,2
metra kwadratowego) na punkcie kontrolnym w Gush Etzion
(między Hebronem a Betlejem), zaś około 30 innych osób jest
tam przetrzymywanych od godz. 5:30. Po tym, jak kobiety z
Machsom Watch skontaktowały się z Izraelską Administracją
Cywilną, zatrzymany mężczyzna został w końcu uwolniony z
klatki około godz. 12; pozostałych zwolniono o 13:30, czyli
po siedmiu godzinach spędzonych na słońcu i deszczu. W
poprzednim tygodniu na tym samym punkcie kontrolnym w klatce
przetrzymywanych było razem dwóch innych Palestyńczyków –
jeden przez 4 godziny, zaś drugi (mający 17 lat) przez 7
godzin.
Jak konkluduje Amnesty International: „powszechne i
długotrwałe” stosowanie przez Izrael „ograniczeń w ruchu,
godzin policyjnych i innych tego typu restrykcji nie może
być uzasadnione względami bezpieczeństwa”. „Zakrojone na
szeroką skalę restrykcje komunikacyjne są niewspółmierne i
mają charakter dyskryminacyjny: nakłada się je na
Palestyńczyków, ponieważ są
Palestyńczykami, a nigdy na izraelskich osadników, którzy
bezprawnie żyją na Terytoriach Okupowanych (…). Restrykcje
te mają potężny negatywny wpływ na życie milionów
Palestyńczyków, którzy nie popełnili żadnego wykroczenia”
(podkreślenie w oryginale)[17].
Poza twierdzeniami o poprawie jakości życia na Zachodnim
Brzegu i w Gazie, na stronie 161 Głosu za
Izraelem Dershowitz wskazuje kolejną
korzyść z izraelskiej okupacji: „Paradoksalnie, okupacja
izraelska – inaczej niż w przypadku okupacji jordańskiej
bądź egipskiej – umacnia palestyński nacjonalizm”. Równie
prawdziwe jest stwierdzenie, że antysemityzm przyczyniał
się do umocnienia nacjonalizmu żydowskiego. Czy mamy
częściowo rozgrzeszyć nazistów, dlatego że za ich sprawą
światowe żydostwo zaczęło skłaniać się do idei
syjonistycznych, co pomogło w utworzeniu państwa
żydowskiego? Dershowitzowi zdaje się nie przyszło w ogóle do
głowy, że okupacja izraelska – inaczej niż jordańska bądź
egipska – wyjątkowo przyczyniła się do rozniecenia
palestyńskiego nacjonalizmu właśnie dlatego, że jest ona
wyjątkowo bezwzględna.
* * * *
W
grudniu 2003 roku Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych
zwróciło się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości
(MTS) o wydanie „opinii doradczej” w kwestii „prawnych
konsekwencji” wzniesienia przez Izrael muru wcinającego się
głęboko w Zachodni Brzeg. Alan Dershowitz, który „doradzał
przedstawicielom Izraela, jak stawić czoła sądowi”,
pogardliwie wypowiedział się o Trybunale, że przeprowadza
„on postępowanie sądowe rodem z «Alicji w Krainie Czarów»” i
nawet „stwierdzenie, że sąd ten zszedł na psy, uwłaczałoby
psom”. Utrzymując, że niekorzystny dla Izraela werdykt był
„z góry przesądzony”, przyrównał MTS do „rasistowskich”
sądów amerykańskiego Południa z epoki Jima Crowa [okres
w historii USA, liczony mniej więcej od końca XIX w.,
związany m.in. z wprowadzaniem praw legalizujących
segregację rasową (Jim Crow to określenie Murzyna,
zaczerpnięte z popularnych w XIX w. skeczów kabaretowych) –
przyp. tłum.], które „mogły sprawiedliwie rozsądzać
spory między białymi, ale dopuszczały się potwornych
rasistowskich niesprawiedliwości przy rozstrzyganiu spraw, w
których biali występowali przeciwko czarnym”; podobnie MTS
mógłby „świetnie spisać się przy rozstrzyganiu sporu
granicznego między Szwecją a Norwegią, natomiast gdy
przychodzi do jakiegokolwiek tematu związanego ze Środkowym
Wschodem, wiarygodność Trybunału spada do zera i nikt nie
powinien brać na poważnie jakichkolwiek orzeczeń tego sądu w
odniesieniu do Izraela”. Dershowitz nie wspiera swoich
zarzutów żadnymi dowodami czy argumentami, choćby takimi,
jak te cytowane w I części tej książki, że Izrael po prostu
nie jest związany prawem międzynarodowym. Ponadto
usprawiedliwia on budowę przez Izrael muru jako „ostatnią
możliwość rozprawienia się z terroryzmem”[18].
Ile jest w tym racji?
W kwietniu 2002 roku gabinet izraelski oświadczył
publicznie, że aby „udoskonalić i wzmocnić gotowość oraz
operacyjne możliwości walki z terroryzmem”, wzniesione
zostaną „ogrodzenia i inne fizyczne przeszkody”, zaś w
czerwcu 2002 roku przyjął do realizacji pierwszą fazę
projektu. Fragment muru zaakceptowany przez rząd izraelski w
październiku 2003 roku, obejmujący betonowe ściany, rowy,
okopy, drogi, drut kolczasty i zapory elektroniczne,
rozciągający się na całe 680 kilometrów i mający średnio 60
metrów szerokości, będzie miał „poważne konsekwencje
humanitarne” dla ponad 680 tysięcy Palestyńczyków żyjących
na Zachodnim Brzegu (30% populacji). Tylko 11% muru biegnie
wzdłuż międzynarodowo uznanej granicy Izraela („Zielonej
Linii”), podczas gdy pozostała część odcina około 15%
powierzchni Zachodniego Brzegu, w tym najżyźniejsze ziemie i
zasoby wodne, jak również 274 tysiące Palestyńczyków, którzy
albo zmuszeni będą żyć w odgrodzonym obszarze między murem
a „Zieloną Linią”, albo w enklawach całkowicie otoczonych
murem. Ponad 10 tysięcy z tych Palestyńczyków już musi
zgłosić się po zielone przepustki, zachowujące ważność do 6
miesięcy, uprawniające ich do pozostania we własnych domach.
„Przepustki te – podsumowuje raport Narodów Zjednoczonych –
zamieniły «prawo» Palestyńczyków do zamieszkania we
własnych domach w przywilej”. Kolejne 400 tysięcy osób
mieszkających na wschód od muru, będzie musiało przekraczać
go, aby dostać się do swoich gospodarstw rolnych lub pracy,
albo żeby skorzystać z usług społecznych, zaś dalsze 200 do
300 tysięcy Palestyńczyków zamieszkujących Wschodnią
Jerozolimę zostanie odciętych od Zachodniego Brzegu. Projekt
muru wymaga utworzenia kilku bram i przejść,
umożliwiających przemieszczanie się w obie strony ludzi i
towarów, choć warunki, na jakich miałoby się to odbywać, nie
zostały jeszcze sformalizowane. „Jakiekolwiek by jednak nie
były ustalenia w tej kwestii, jest oczywiste, że setki
tysięcy Palestyńczyków chcących przekroczyć mur, zdanych
będzie na łaskę i niełaskę izraelskiego systemu
bezpieczeństwa” – stwierdza B’Tselem – zaś dotychczasowe
doświadczenia „każą się obawiać, że przejścia te przez
dłuższe okresy czasu będą zamknięte, co może zupełnie
uniemożliwić Palestyńczykom swobodę ruchu”. „Nawet jeśli
bariera nie doprowadzi do całkowitej izolacji – konkluduje
B’Tselem – z całą pewnością ograniczy wielu mieszkańcom
możliwość podejmowania pracy, utrudniając im osiągnięcie
dochodów wystarczających do zapewnienia sobie minimalnego
standardu życiowego (…) i wtrącając w nędzę kolejne tysiące
palestyńskich rodzin”. Według doniesień w mieście Qalqilya
wyłącznie z powodu wznoszonego muru zamknięto około 600
sklepów i firm. Olbrzymie połacie palestyńskiej ziemi, na
której ma być wzniesiony mur, już poddano „zawoalowanemu
wywłaszczeniu”, a znacznie większe tereny palestyńskie na
zachód od muru czeka to najprawdopodobniej w przyszłości.
Nawet dając wiarę izraelskim zapewnieniom, że wznoszony mur
ma służyć walce z terroryzmem, wywłaszczenie takie jest
według organizacji praw człowieka niezgodne z prawem
międzynarodowym. „Podczas gdy właściciele ziemi mają prawo
domagać się odszkodowania, znaczna większość (na wezwanie
Autonomii Palestyńskiej) tego nie uczyniła – czytamy w
opracowaniu Uniwersytetu Oksfordzkiego – aby nie
legitymizować w ten sposób izraelskiej konfiskaty. W każdym
bądź razie proponowane odszkodowania były znacznie poniżej
realnej wartości przejętych ziem” – np. w Qalqilya stanowiły
zaledwie 10% rzeczywistej wartości”. „Po przejęciu kontroli
– donosi B’Tselem – firmy budowlane równają wszystko z
ziemią, niszcząc całe pola uprawne, szklarnie, a w
szczególności drzewka oliwne”. Szacuje się, że w czasie
budowy muru wyrwano z korzeniami 100 tysięcy drzew. Za
oficjalnym przyzwoleniem firmy budowlane sprzedały
następnie w Izraelu wykorzenione palestyńskie drzewka
oliwne, biorąc pieniądze do własnej kieszeni[19].
Podobnie jak Dershowitz, rząd izraelski utrzymuje, że budowę
muru rozpoczęto dopiero po wyczerpaniu wszystkich innych
możliwości „zatamowania fali terroru”. Organizacje praw
człowieka podają to jednak w wątpliwość. Rząd izraelski sam
przyznał, iż większość palestyńskich zamachowców-samobójców
dostała się na teren Izraela przez nieodpowiednio
nadzorowane punkty kontrolne. Można by zatem podnieść
poziom bezpieczeństwa na tych punktach, jak również
rozmieścić dodatkowe oddziały wojska na „otwartych
przestrzeniach” pomiędzy posterunkami. Ponadto, gdyby
rzeczywiście chodziło o ukrócenie terrorystycznych ataków na
Izrael, rząd mógł po prostu wznieść mur wzdłuż „Zielonej
Linii”, co byłoby zgodne z prawem i nie budziło wątpliwości
natury moralnej. Jak pisze Amnesty, „Izrael ma pełne prawo
wznosić na swoim terenie ogrodzenia i inne konstrukcje, aby
kontrolować dostęp do własnego terytorium”. Wreszcie, jak
zauważają autorzy opracowania oksfordzkiego, „jeśli Bariera
ma zapobiec samobójczym zamachom bombowym, nie wiadomo czemu
Izrael zupełnie nie przejmuje się setkami tysięcy
Palestyńczyków, którzy znajdą się po izraelskiej stronie
Bariery (…) chyba, że ostatecznie planuje się ich stamtąd
pozbyć” – o czym teraz trochę więcej[20].
Prawdziwym motywem stojącym za wzniesieniem muru wydaje się
być zabezpieczenie izraelskiego osadnictwa na Zachodnim
Brzegu. Opasując dziesiątki żydowskich osiedli,
zamieszkanych przez 320 tysięcy osadników (80% ogółu), mur
nie tylko będzie ich ochraniał, ale – co ma zasadnicze
znaczenie – umożliwi przyłączenie tych ziem, wraz z
przylegającymi terenami i zasobami wodnymi, do Izraela.
Osiedla, o których mowa, są bezsprzecznie nielegalne – co
więcej, stanowią „przestępstwo wojenne” w świetle prawa
międzynarodowego. Nawet Dershowitz w Głosie
za Izraelem nie próbuje usprawiedliwiać
tego osadnictwa. Wzniesienie muru, który wyrządza potężną
krzywdę Palestyńczykom, w celu ochrony nielegalnych osiedli
żydowskich to podniesienie istniejącej już
niesprawiedliwości do potęgi. Jak zauważa Human Rights
Watch: „Rząd izraelski nie może usprawiedliwiać dalszego
zawłaszczania okupowanego przez siebie terytorium, powołując
się na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa Izraelczykom
żyjącym w nielegalnych osiedlach”. W rzeczywistości osiedla
te można by zresztą chronić bez wznoszenia muru – np.
otaczając je ogrodzeniami pod napięciem, jak zostanie to
uczynione w przypadku osiedli pozostających na zewnątrz
muru. „Rzeczywisty powód” budowy muru, sugeruje B’Tselem, to
„stworzenie faktów dokonanych, które zapewnią przetrwanie
osiedli, a w przyszłości ułatwią ich przyłączenie do
Izraela”. Podobnie Human Rights Watch stwierdza, iż
„istniejące i planowane położenie muru zdaje się mieć na
celu głównie włączenie nielegalnych osiedli cywilnych w
obręb Izraela”. Faktyczna nowa granica wytyczona przez mur
doprowadzi ostatecznie – jeśli, co wydaje się prawdopodobne,
zaakceptowany zostanie plan ekspansji wzdłuż Doliny Jordanu
– do aneksji mniej więcej połowy Zachodniego Brzegu.
Miejscowa ludność palestyńska, włączając w to ludzi
mieszkających obecnie między murem a Izraelem, a w
przyszłości zmuszonych nieznośnymi warunkami życia do
przeniesienia się na stronę palestyńską („dobrowolna
migracja”), zostanie uwięziona na rozparcelowanym terytorium
przypominającym południowo-afrykańskie bantustany,
stanowiącym około 10% historycznej Palestyny. Human Rights
Watch wezwał rząd USA do „odliczenia kosztów budowy muru od
amerykańskich gwarancji pożyczkowych” dla Izraela[21].
Wbrew twierdzeniom Dershowitza mur nie stanowi „ostatniej
możliwości rozprawienia się z terroryzmem”, ani też, skoro
już o tym mowa, nie został nawet zaplanowany z taką myślą.
Fakty są jednoznaczne i zgadzają się co do nich wszystkie
organizacje praw człowieka: rzeczywistym celem wzniesienia
muru jest uprzedzające, jednostronne i ostateczne
przesądzenie o przyszłości żydowskich osiedli. Dershowitz
słusznie spodziewał się, że jeśli Międzynarodowy Trybunał
Sprawiedliwości przyjmie sprawę do rozpatrzenia,
niekorzystny dla Izraela werdykt będzie „z góry
przesądzony”. Nie dlatego, że MTS „zszedł na psy”, ale
dlatego, że krzywda wyrządzona Palestyńczykom jest tak
oczywista – Dershowitz po prostu nie dostrzega tego, co
byłoby oczywiste nawet dla psa. W lipcu 2004 roku Trybunał
wydał swą opinię doradczą „Prawne konsekwencje budowy muru
na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich” (Rejestr Ogólny,
nr 131). Stosunkiem głosów 14 do 1 (sprzeciw USA), uznano,
iż „wznoszenie muru na Okupowanym Terytorium Palestyńskim,
obejmującym okolice w obrębie i wokół Wschodniej Jerozolimy,
przez będący siłą okupacyjną Izrael, jak również związane z
budową restrykcje, są sprzeczne z prawem międzynarodowym”;
„Izrael zobowiązany jest zatem zaprzestać działań łamiących
prawo międzynarodowe; bezzwłocznie przerwać dalsze prace nad
budową muru na Okupowanym Terytorium Palestyńskim (…), oraz
w trybie natychmiastowym rozebrać fragmenty muru już tam
wybudowane”; „Izrael zobowiązany jest wypłacić
odszkodowania za wszystkie szkody spowodowane budową muru
na Okupowanym Terytorium Palestyńskim”; „Narody
Zjednoczone, w szczególności zaś Zgromadzenie Ogólne i Rada
Bezpieczeństwa, powinny zastanowić się nad podjęciem
dalszych działań zmierzających do położenia kresu
nielegalnej sytuacji wynikłej z budowy muru i związanych z
budową restrykcji”. Stosunkiem głosów 13 do 2 (sprzeciw USA
i Holandii) stwierdzono także, iż „wszystkie państwa
zobowiązane są nie uznawać nielegalnej sytuacji wynikłej z
budowy muru i nie udzielać żadnego wsparcia ani pomocy w
utrzymaniu tej sytuacji; wszystkie państwa-sygnatariusze
Czwartej Konwencji Genewskiej z 12 sierpnia 1949 roku,
dotyczącej ochrony osób cywilnych podczas wojny, mają
dodatkowo obowiązek, wypełniając Kartę Narodów Zjednoczonych
i prawo międzynarodowe, zapewnić zastosowanie się przez
Izrael do międzynarodowego prawa humanitarnego, wyłożonego w
tejże Konwencji”. Decyzja Trybunału warta jest odnotowania
także w innych aspektach: konsekwentnie używa się w niej
terminu mur na określenie
wznoszonej przez Izrael konstrukcji (paragraf 67);
kilkukrotnie cytowany jest wstępny fragment Rezolucji nr 242
Rady Bezpieczeństwa ONZ, w którym podkreśla się
„niedopuszczalność aneksji terytorialnej przez wojnę”, jak
również rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1970 roku,
podkreślająca, iż „żadna zdobycz terytorialna uzyskana w
wyniku groźby bądź użycia siły nie może być uznana za
legalną” – zasadę tę określono przy tym jako „oczywistą
konsekwencję” Karty Narodów Zjednoczonych, co czyni z niej
„element zwyczajowego prawa międzynarodowego” i „regułę
zwyczajową” (paragrafy 74, 87, 117); podtrzymano, że Czwarta
Konwencja Genewska ma zastosowanie do Terytoriów
Okupowanych (paragraf 101); ustalono, że „izraelskie
osiedla na Okupowanym Terytorium Palestyńskim (włączając
Wschodnią Jerozolimę) powstały z naruszeniem prawa
międzynarodowego” (paragraf 120). We wszystkich tych
punktach, ustalenia Trybunału całkowicie oddalają oficjalne
stanowisko izraelskie. Nawet amerykański członek Trybunału
w swoim głosie odrębnym jednoznacznie przyznał, że Czwarta
Konwencja Genewska ma zastosowanie do Terytoriów
Okupowanych, zaś istnienie izraelskich osiedli na Zachodnim
Brzegu „łamie” tę Konwencję („Oświadczenie Sędziego
Buergenthala”). Co do tej ostatniej sprawy, warto zauważyć,
że wbrew jednomyślnemu stanowisku środowiska prawniczego,
Dershowitz – sam będący wszak prawnikiem – broni „legalnego
prawa” żydowskich osadników do „zamieszkania w dowolnym
miejscu na Zachodnim Brzegu i w Gazie”[22].
Norman G. Finkelstein, „Wielka hucpa – o
pozorowaniu antysemityzmu i fałszowaniu historii”
(Beyond Chutzpah – On the Misuse of Anti-Semitism and the
Abuse of History)
Zobacz również:
[1] Palestine
Royal Commission Report,
Londyn, HMSO 1937, Cmd. 5479, Peel Commission, ss. 125-30
(por. s. 241).
[2] Poparcie
syjonistów dla „przeniesienia” Arabów poza Palestynę, zob.
Norman G. Finkelstein, Image and Reality of
the Israel-Palestine Conflict, wyd. drugie, Nowy Jork
2003, s. xii oraz cytowane źródła.
[3] Sara Roy, The
Gaza Strip: The Political Economy of De-Development,
Waszyngton, DC 1995.
[4] Ibid., ss. 3-5.
Wyjątkowy charakter izraelskiej polityki gospodarczej na
Terytoriach Okupowanych, zob. zwłaszcza Rozdz. 5, gdzie Roy
m.in. pisze:
Studium nt. Strefy Gazy opisuje szczególną kombinację
warunków – nowych form i mechanizmów niedorozwoju –
rzadko spotykanych w innych środowiskach Trzeciego
Świata, czego nie da się wytłumaczyć istniejącymi
teoriami rozwoju. U podstaw tej szczególnej formy
niedorozwoju Gazy znajduje się polityka izraelska,
dająca pierwszeństwo sferze polityczno-narodowej kosztem
sfery ekonomicznej. Widać to po dążeniu Izraela do
przejęcia ziemi, a nie wyzyskaniu ekonomicznego
potencjału żyjących na tej ziemi ludzi. Ideologiczny cel
Izraela – stworzenie silnego państwa żydowskiego –
zawsze brał górę nad chęcią osiągnięcia korzyści poprzez
gospodarczy wyzysk ludności palestyńskiej, choć ten też
miał miejsce. Izrael fizycznie usunął całe grupy
Palestyńczyków z ich ziemi, innych zaś wywłaszczył z ich
zasobów i mocy. W istocie rzeczy, w całej współczesnej
historii Palestyny, Izrael jest pierwszym reżimem
okupacyjnym, który świadomie, przy użyciu siły,
wywłaszczył Palestyńczyków z ich ziemi, wody i pracy (s.
128).
Przemyślana izraelska polityka przyzwolenia na indywidualny
dobrobyt Palestyńczyków przy równoczesnym podkopywaniu ich
naturalnej gospodarki, zob. zwłaszcza Rozdz. 6 pracy Roy.
Cytowane liczby, odnoszące się do populacji osadników w
Gazie, pochodzą właśnie z jej opracowania.
[5] Ibid., ss. 165-7,
175-81.
[6] B’Tselem, Thirsty
for a Solution: The Water Crisis in the Occupied Territories
and Its Resolution in the Final-Status Agreement,
Jerozolima, lipiec 2000, ss. 3-4, 8, 38, 43-4. Dane dla
Zachodniego Brzegu i Gazy nie są bezpośrednio porównywalne;
np. stosunek żydowskiego do palestyńskiego zużycia wody w
Gazie obejmuje jej zużycie na potrzeby sektora rolniczego,
podczas gdy w przypadku Zachodniego Brzegu obejmuje on
wyłącznie potrzeby domowe, miejskie i przemysłowe; stosunek
dla Gazy zestawia zużycie wody przez żydowskich osadników ze
zużyciem przez Palestyńczyków, zaś w przypadku Zachodniego
Brzegu z Palestyńczykami porównywani są Izraelczycy w
ogóle.
[7] B’Tselem, Land
Grab: Israels Settlement Policy in the West Bank,
Jerozolima, maj 2002, s. 81.
[8] Ibid., ss. 12,
31, 94-5, 104. W raporcie ujawniono też inne istotne fakty:
w latach „procesu pokojowego” z Oslo, populacja żydowskich
osadników na Zachodnim Brzegu niemal się podwoiła, zaś
całkowita populacja osadników na Zachodnim Brzegu, z
uwzględnieniem Wschodniej Jerozolimy, zwiększyła się z 247
tys. do 375 tys., przy czym nie ewakuowano choćby jednego
żydowskiego osiedla. Najszybszy wzrost liczby nowych osiedli
miała miejsce w r. 2000, za rządów Baraka (ss. 4, 12). W
2003 r. izraelski Główny Urząd Statystyczny szacował liczbę
żydowskich osadników na Zachodnim Brzegu (z wyłączeniem
Wschodniej Jerozolimy) na 220 tys.
[9] George Abed,
„Beyond Oslo: A Viable Future for the Palestinian Economy”,
w: Sara Roy (red.), The Economics of Middle
East Peace: A Reassessment, Research in
Middle East Economics, torn 3, Middle East Economic
Association, Stamford, CT 1999, ss. 46-7.
[10] Meron
Benvenisti, 1986 Report – Demographic,
Economic, Legal, Social and Political Developments in the
West Bank, Boulder, CO 1987, ss. 18-9;
Arie Arnon i in., The Palestinian Economy –
Between Imposed Integration and Voluntary Separation, Nowy
Jork 1997, ss. 30-4; Roy, Gaza Strip, s. 195.
[11] Komisja Praw
Człowieka ONZ, The Right to Food: Report by
the Special Rapporteur, Jean Ziegler; Addendum, Mission to
the Occupied Palestinian Territories (31
października 2003) (E/CN.4/2004/10/Add.2).
[12] World Bank, Twenty-Seven
Months – Intifada, Closures and Palestinian Economic Crisis:
An Assessment, Jerozolima, maj 2003, ss.
xi-xiv, 8-9, 21, 24-25, 31, 33-34, 48, 52-53, 57. Według
tego opracowania, do grudnia 2001 r. izraelskie operacje
wojskowe spowodowały „czysto fizyczne zniszczenia” rzędu
blisko miliarda dolarów. „Jeśli do tego uwzględnić zużycie
sprzętu i infrastruktury, całkowite straty sięgają 1,7 mld
dolarów”. „Największe straty dotyczą infrastruktury
publicznej” (dróg i chodników, sieci wodnej i
kanalizacyjnej, elektrowni i oświetlenia ulic, śmieciarek i
kubłów na śmieci, itp.), przy czym „infrastruktura ta w
większości finansowana była dzięki pomocy zagranicznej” (ss.
xi, 17-9).
[13] Ibid., ss. xii, xvii, 82.
[14] Amnesty
International, Surviving under Siege: The
Impact of Movement Restrictions on the Right to Work, Londyn,
wrzesień 2003, ss. 2, 11-2, 16-7, 19, 25.
[15] Ibid, ss.
15,24-5.
[16] Ibid., ss. 35-6,
38.
[17] Ibid., ss. 5, 7.
[18] Ori Nir, „Israel
Fears Isolation, Sanctions over Fence”, Forward (9
stycznia 2004); Andrew C. Esensten, „Dershowitz Advises
Israel on Wall Dispute”, Harvard Crimson (24
lutego 2004); Alan Dershowitz, „The case against picking on
Israel”, The Australian (8
maja 2004). Okoliczności obrad Trybunału Sprawiedliwości,
zob. zwłaszcza Andreas Mueller, „Crippled Justice: Limping
towards the Wall”, News from Within (marzec-kwiecień
2004).
[19] Biuro ONZ ds.
Koordynacji Pomocy Humanitarnej, New Wall
Projections, Nowy Jork, 9 listopada 2003; B’Tselem, Behind
the Barrier: Human Rights Violations as a Result of Israel’s
Separation Barrier, Position Paper, Jerozolima
2003, ss. 13-7, 19-20; Raport Specjalnego
Referenta Komisji Praw Człowieka, Johna Dugarda, nt.
przestrzegania praw człowieka na terytoriach palestyńskich
okupowanych przez Izrael od 1967 r., przedłożony zgodnie z
rezolucją 1993/2A Komisji (E/CN.4/2004/
6), Nowy Jork, 8 września 2003; Anti-Apartheid
Wall Campaign Fact Sheet: The Wall’s „First Phase” (http://www.stopthewall.org).
Szczegółowa analiza ekonomicznych konsekwencji muru dla
Palestyńczyków, zob. zwłaszcza The Impact
of Israel ‚s Separation Barrier on Affected West Bank
Communities: A Follow-up Report to the Humanitarian and
Emergency Policy Group (HEPG) and the Local Aid Coordination
Committee (LACC) (31 lipca 2003).
Omówienie „nieregularnego i nieprzewidywalnego” zamykania
bram w murze przez izraelskich żołnierzy, jak również
arbitralne przyznawanie Palestyńczykom „zezwolenia na pobyt
stały”, zob. Amnesty International, The
Place of the Fence/Wall in International Law, Londyn,
luty 2004, ss. 9-10, oraz Oxford Public Interest Lawyers
(OXPIL) dla Association for Civil Rights in Israel (ACRI), Legal
Consequences of Israel ‚s Construction of a Separation
Barrier in the Occupied Territories, University
of Oxford, luty 2004, ss. 35-6, 40. Wywłaszczanie
Palestyńczyków z ziemi w związku z budową muru, oraz zakaz
takich praktyk w prawie międzynarodowym, nawet w przypadku
konieczności militarnej, zob. B’Tselem, Behind
the Barrier, ss. 37-8; Amnesty
International, The Place of the Fence/Wall, ss.
10-11; oraz OXPIL dla ACRI, Legal
Consequences of Israel’s Construction, ss.
21-3, 38-40. Wszystkie liczby w powyższym tekście, dotyczące
liczby Palestyńczyków poszkodowanych przez budowę muru,
należy traktować jako rzędy wielkości; porównanie różnych
szacunków, zob. ibid., s. 6.
[20] B’Tselem, Behind
the Barrier, ss. 28-31; Amnesty
International, The Place of the Fence/Wall, ss.
4, 14p15; OXPIL dla ACRI, Legal
Consequences of Israel’s Construction, ss.
17-18.
[21] Amnesty
International, The Place of the Fence/Wall, s.
6; Human Rights Watch (HRW), „Letter to President Bush on
Israel Loan Guarantees and Separation Barrier”, Nowy Jork,
30 września 2003; B’Tselem, Behind the
Barrier, ss. 32-3; HRW, Israel’s
„Separation Barrier” in the Occupied West Bank: Human Rights
and International Humanitarian Law Consequences, A Human
Rights Watch Briefing Paper, Nowy Jork,
luty 2004, s. 4; HRW, „Israel: West Bank Barrier Endangers
Basic Rights: U.S. Should Deduct Costs from Loan
Guarantees” (oświadczenie prasowe z 1 października 2003).
Usuwanie Palestyńczyków obecnie zamieszkujących po
izraelskiej stronie muru, mur w Dolinie Jordanu oraz
zmniejszenie o połowę palestyńskiej ziemi na Zachodnim
Brzegu, zob. zwłaszcza: Amnon Barzilai, „The fence: A path
to voluntary transfer”, Haaretz (18
lutego 2004). Porównanie z bantustanami, zob. Finkelstein, Image
and Reality, s. xxvii oraz Rozdz. 7.
[22] „Q&A with Alan
Dershowitz”, Jerusalem Post (wydanie
on-line, 20 października 2004).