100.000 Napromieniowanych dzieci, czyli holokaust
sefardyjskich Żydów
Sefardyjczycy
– kultura żydowska, która rozwinęła się w arabskojęzycznych
krajach islamskich, zwłaszcza w Afryce Północnej. Po
wygnaniu Żydów z Hiszpanii i Portugalii, społeczności
sefardyjskie powstały m.in. na Bałkanach, w Turcji,
Włoszech, Holandii i Grecji.
14 sierpnia, o 9 rano, izraelska stacja telewizyjna „Kanał
10”, złamała wszelkie zakazy i ujawniła najohydniejszy
sekret syjonistycznych lejberzystowskich założycieli Izraela
– umyślną, masową radiację wszystkich młodych
Sefardyjczyków.
Pokaz rozpoczęła projekcja filmu dokumentalnego, pt.
„100.000 napromieniowanych” oraz dyskusja z udziałem
specjalistów, prowadzona przez gospodarza programu, Dana
Margalita. Było to o tyle zaskakujące, że dotychczas był on
znany z posłuszeństwa dla establishmentu.
Dane o filmie:
„100.000 napromieniowanych”, wydane przez Dimona Productions
Ltd. w 2003 roku. Producent – Dudi Bergman. Reżyseria –
Aszer Chamias, David Balrosen.
Uczestnicy dyskusji:
marokańska piosenkarka, David Edrei, przywódca komitetu
rekompensat dla ofiar prześwietleń na grzybicę strzygącą
oraz Boaz Lev, rzecznik ministerstwa zdrowia.
W 1951 roku, naczelnik ministerstwa zdrowia, Czaim Szeba,
wrócił z USA z 7 rentgenowskimi maszynami, które podarowała
mu amerykańska armia. Miały zostać użyte w masowym
eksperymencie na całym pokoleniu Sefardyjczyków, służących
jako króliki doświadczalne. Każde dziecko sefardyjskie miało
dostać 35 tys. razy większą od dopuszczalnej dawkę
promieniowania, skierowaną bezpośrednio w głowę.
Za doświadczenie rząd amerykański płacił 300 mln lirów
izraelskich, co stanowi równowartość współczesnych miliardów
dolarów. Dla porównania, cały ówczesny budżet ministerstwa
zdrowia Izraela zamykał się w sumie 60 mln lirów. Dla
niepoznaki, podczas wycieczek szkolnych dzieci zabierane
były na odosobnienie, w celu napromieniowania. Rodzinom
tłumaczono, że promieniowanie ma stanowić zabezpieczenie
przeciwko grzybicy oraz pasożytom.
Wkrótce po napromieniowaniu 6 tys. dzieci zmarło, a te,
które pozostały przy życiu, do dziś umierają z powodu raka i
innych chorób. Zanim zmarły, ofiary cierpiały na ataki
epilepsji, zanik pamięci, chorobę Alzheimera, przewlekłe
bóle głowy i psychozę.
Tak, ten chłodny opis oddaje tematykę filmu dokumentalnego
„100.000 napromieniowanych”. Czym innym jest jednak
oglądanie ofiar na ekranie. Marokańskia kobieta opisuje, co
czuła, gdy napromieniowano ją dawką 35 tys. razy wyższą niż
dopuszczalna przy prześwietleniach rentgenowskich:
Krzyczałam, aby ból odegnać. Odegnać ból. Odegnać ból. Ale
on nigdy nie odszedł.
Brodaty, zgarbiony człowiek, idący powoli ulicą: mam dopiero
50 lat, a wszyscy myślą, że mam 70. Musze się pochylać, aby
nie upaść. Zabrali mi moją młodość tymi prześwietleniami
rentgenowskimi.
Starsza kobieta, która napromieniowała tysiące dzieci.
Ustawiali je rzędami, golili głowy i smarowali żelem.
Następnie dawano im piłkę między nogi, aby nie mogły się
ruszać. Na ciałach nie miały żadnej ochrony, nie było dla
nich ołowianych kamizelek. Mnie powiedziano, że to dla ich
dobra, aby usunąć grzybicę. Gdybym tylko wiedziała, na jakie
niebezpieczeństwo skazano te dzieci, nigdy nie dałabym się
na to namówić… Nigdy!!!
Ponieważ całe ciało dzieci było wystawione na
promieniowanie, zmieniono konstytucję genetyczną wielu z
tych dzieci, wpływając na następne pokolenia. Kobieta ze
zniekształconą twarzą: Cała trójka moich dzieci ma te same
zmiany rakowe, co moja napromieniowana wtedy rodzina. Niech
nikt nie mówi mi, że to przypadek.
Każdy zauważy, że sefardyjskie kobiety pod pięćdziesiątkę
mają dziś rzadkie, niejednolite włosy, które próbują pokryć
henną. Ludzie przyjęli, że to zwyczajne wśród sefardyjskich
kobiet. Oglądamy na filmie kobietę w czapce stylu
bejsbolowego. Wyciąga przed kamerę zdjęcie ślicznej
nastolatki z pięknymi, długimi, czarnymi włosami. To ja,
zanim mnie napromieniowali. Popatrzcie na mnie teraz.
Zdejmuje z głowy czapkę: nawet henna nie ukryje tych
przerażających, pokrytych bliznami, czerwonych, łysych
placków.
Wśród ofiar najwięcej było Marokańczyków, bo byli największą
grupą sefardyjskich emigrantów. Wbrew logice,
napromieniowani stali się najbiedniejszą i najbardziej
kryminogenną grupą ludności. W przeciwieństwie do nich,
Marokańczycy, którzy uciekli do Francji, stali się zamożni i
wykształceni. Popularne tłumaczenie tego zjawiska miało być
takie, że do Francji wyemigrowali bogaci i sprytni. Prawda
jest jednak taka, że głów dzieci marokańskich imigrantów we
Francji nie poddano smażeniu promieniami gamma.
Film jasno pokazuje, że operacja nie była przypadkowa.
Ryzyko wynikające z działania promieni rentgenowskich znane
było już wtedy, od ponad 40 lat. Oficjalne wytyczne dla
prześwietleń w roku 1952, mówiły o maksymalnej dawce 0.5
rada dla dziecka izraelskiego. Nie było więc żadnej pomyłki.
Dzieci zostały celowo wystawione na niebezpieczeństwo.
David Deri zauważa, że tylko sefardyjskie dzieci zostały
napromieniowane: Byłem w klasie, gdy przyszli po nas ludzie,
aby wziąć nas na wycieczkę. Dzieciom Aszkenazi kazano
pozostać w klasie, a resztę, o ciemniejszej kompleksji,
poproszono do autobusu.
Film pokazuje historyka, dającego skróconą lekcję historii
ruchu eugeniki – programu mającego na celu usunięcie słabych
stron społeczeństwa. Historyk podaje, że operacja „grzybica
strzygąca”, była programem eugenicznym, wymierzonym w
usunięcie słabych szczepów ze społeczeństwa.
Film cytuje dwóch znanych, anty-sefardyjskich, rasistowskich
przywódców Izaela: Nahuma Goldmanna i Levi Eszkola.
Goldmann spędził czas Holocaustu w Szwajcarii, gdzie
dopilnował, by jedynie niewielu uchodźców znalazło
schronienia. Następnie poleciał do Nowego Jorku, gdzie
stanął na czele Światowego Kongresu Żydów, kierowanego wtedy
przez Samuela Bronfmana. Według kanadyjskiego pisarza
Mordekaja Richlera, Bronfman zawarł z kanadyjskim ministrem
Mackenzie King’iem umowę, uniemożliwiającą przybywanie
żydowskim emigrantom do Kanady.
Rola Levi Eszkola podczas Holokaustu nie ograniczała się do
zaniechania ratowania życia. Był wręcz zajęty odbieraniem
życia. Oto fragment biografii Eszkola z witryny rządu
Izraela: W 1937 roku, Eszkol odgrywał kluczową rolę w
ustanowieniu Kompani Wodnej Mekorot, będąc tym, który
przekonywał rząd niemiecki, aby zezwalał na emigracje Żydów
do Palestyny, pozwalając im zabrać ze sobą część majątków,
głównie w formie wyposażenia zbudowanego w Niemczech.
Podczas, gdy żydowski świat bojkotował nazistowskie Niemcy
1930-tych, Agencja Żydowska w Jerozolimie popierała Hitlera.
Zawarto umowę, tzw. Zezwolenie Transferu, na mocy której
hitlerowcy mieli wygonić niemieckich Żydów do Palestyny, a
lejberzystowscy syjoniści mieli zmusić imigrantów do wydania
swych majątków na zakup wyłącznie niemieckich towarów.
Gdy Agencja Żydowska miała już niemieckich Żydów, na których
jej zależało, zostali oni potajemnie indoktrynowani
anty-żydowskością Sabbataja Cwi oraz Jakuba Franka. Wtedy
pozwolono nazistom zająć się Żydami pozostałymi w Europie.
Holokaust był programem eugenicznym, a Levi Eszkol odgrywał
w nim znaczącą rolę.
W tym momencie na ekranie pojawia się marokańska kobieta: To
był holocaust, holokaust sefardystów. Chciałabym wiedzieć,
dlaczego nie znalazł się nikt, kto by to zatrzymał?
David Deri, zarówno na filmie, jak i będąc uczestnikiem
dyskusji, wyrażał frustrację z powodu niemożności
znalezienia akt lekarskich z czasu swego dzieciństwa:
Próbowałem dowiedzieć się, co mi zrobili, kto to
autoryzował, na czyje polecenie. Niestety ministerstwo
zdrowia powiedziało, że moje akta zginęły. Boaz Lev,
minister zdrowia, powiedział, że wszystkie zapiski spłonęły
w pożarze. Rzecznik ministerstwa zdrowia, Boaz Lev: Niemal
wszystkie akta spłonęły w pożarze.
Pomóżmy więc Panu Deri wytropić prawdę o tym, kto wydał
rozporządzenia. W tym miejscu muszę jednak wprowadzić swoją
osobę. Około 6 lat temu badałem sprawę porwania 4,5 tys.
jemeńskich niemowląt i dzieci w pierwszych latach
państwowości Izraela. Spotkałem się z przywódcą ruchu na
rzecz dzieci jemeńskich, rabinem Uzi Meshulum, uwięzionym z
powodu próby ujawnienia prawdy na ten temat. Później został
on odesłany do domu w stanie wyniszczenia, z którego już
nigdy się nie wykaraskał. Powiedział mi wtedy, że wszystkie
te dzieci zostały wysłane do Ameryki, w celu przeprowadzenia
na nich testów nuklearnych. Amerykański rząd zakazywał
eksperymentów na ludziach, więc potrzebował „królików
doświadczalnych”. Rząd Izraela zaoferował ludzi na ten cel,
w zamian za pieniądze oraz nuklearne tajemnice.
Inicjatorem izraelskiego projektu jądrowego był
przewodniczący rady obrony Izraela, Szimon Peres. Rabin
Jerozolimy, David Sevilia, potwierdził tę zbrodnię. Później
widziałem zdjęcia blizn popromiennych na kilku niemowlętach,
które przeżyły, oraz klatki, w których przewieziono je do
Ameryki. Nieco wcześniej niż pięć lat temu, opublikowałem w
internecie moje przekonanie, że syjonistyczny rząd
lejberzystowski Izraela prowadził doświadczenia jądrowe na
Jemeńczykach i innych sefardyjskich dzieciach, zabijając
tysiące z nich. Niecałe trzy lata temu opublikowałem to
ponownie w swojej ostatniej książce, pt. „Save Izrael!”
(Ocalić Izrael!). Spotkało mnie z tego powodu wiele
nieprzyjemności. Jednak miałem rację.
Wróćmy jednak do filmu. Mówią nam, że w latach 1940-tych
prawo USA zakazało doświadczeń nuklearnych przeprowadzanych
na więźniach, chorych umysłowo i tym podobnych. Amerykański
program atomowy potrzebował nowego źródła, ludzkich
„królików doświadczalnych” i rząd Izraela dostarczył ich.
Oto skład rządu z czasu grzybicy i okrucieństwa: premier –
David Ben Gurion, minister finansów – Eliezer Kaplan,
minister osadnictwa – Levi Eszkol, minister spraw
zagranicznych – Mosze Szarrett, minister zdrowia – Josef
Burg, minister pracy – Golda Meir, minister policji – Amos
Ben Gurion.
Najwyższa, poza-gabinetowa pozycja należała do Szimona
Peresa, przewodniczącego Rady Obrony Izraela.
Jest absurdem, że program pochłaniający miliardy dolarów z
funduszy USA, byłby nieznany premierowi Izraela, tak
zgłodniałego gotówki. Ben Gurion doskonale o wszystkim
wiedział, dlatego też wybrał na ministra policji swojego
syna, na wypadek, gdyby ktoś zechciał się wmieszać.
Przyjrzyjmy się również innym członkom spisku, zaczynając od
ministra finansów, Eliezera Kaplana. Zajmował się zyskami z
transakcji, a jako formę wiecznej nagrody, nazwano jego
imieniem szpital w pobliżu Rehovot. Nie jest jedynym w tym
wypadku. Czaim Szeba, rasistowski bigot, który przewodził
„Korporacji Grzybica”, nadał swe imię całemu kompleksowi
medycznemu. Nie trzeba przypominać, że jeżeli w środowisku
medycznym jest choć odrobina przyzwoitości, nazwy tych
placówek zdrowia trzeba zmienić.
Kolejny jest Josef Burg, którego przywódcy ruchu Dzieci
Jemeńskie czynią odpowiedzialnym za porwania ich niemowląt.
Jako minister zdrowia, odegrał zapewne kluczową rolę w
morderstwach „przeciwgrzybicznych”. To wyjaśniałoby
późniejsze dziwne zachowanie jego syna, Avrahama Burga, jako
rozjemcy pokojowego. Nie zapomnijmy o Mosze Szarretcie,
który w Aleppo, w 1944 roku aresztował rabina Joela Branda
za propozycje uratowania 800 tys. Żydów uwięzionych na
Węgrzech. Najczęściej cytowane słowa Szarretta: Jeżeli
Szimon Peres wejdzie w skład rządu, rozerwę moje szaty i
zacznę lamentować. Kilku aktywistów Dzieci Jemeńskich
powiedziało mi, że słowa Szarretta dotyczyły porwań dzieci
jemeńskich.
Inni amatorscy historycy powiedzieli mi, że Levi Eszkol
otwarcie i z dumą wyznawał swoją wiarę w założenia Sabbataja
Cwi. Pomimo starań nie udało mi się znaleźć dokładnego
cytatu, jednakże wiemy, że Eszkol w okresie „grzybiczym”
służył jako minister osadnictwa, a następnie przejął funkcję
ministra finansów od Kaplana.
Cytat z jego życiorysu: W 1951 Eszkol został ministrem
rolnictwa i rozwoju. Dekada lat 1952 do 1963
charakteryzowała się bezprecedensowym wzrostem gospodarczym,
pomimo ciężaru finansowania fal emigrantów. W 1956 roku,
podczas kampanii Synaj rozpoczął on służbę jako minister
finansów. W latach 1949-1963, Eszkol był również szefem
osadniczego oddziału Żydowskiej Agencji. Przez cztery
pierwsze lata izraelskiej państwowości, był również
skarbnikiem Agencji, odpowiedzialnym za zdobywanie funduszy
na rozwój kraju, napływ fal licznych emigrantów i
wyposażenie armii.
Słowem, to przede wszystkim Eszkol był odpowiedzialny za
izraelskich imigrantów, czyli tych, których wysyłał na
śmierć w komnatach radiacyjnych tortur.
Wreszcie, Golda Meir. Nie znamy jej roli, ale znała
tajemnicę i została wynagrodzona. Zauważcie, że w
późniejszym czasie każdy premier mianowany do roku 1977, do
wyborów Menachema Begina, pochodził z tej kliki. Następcy
tych rzeźników przynieśli nam „pokój” w Oslo i są oni gotowi
wymazać osadników z Judei, Samarii i Gazy równie skutecznie,
jak załatwili podrzędnych, śniadych Żydów, którzy dostali
się w ich szpony 50 lat wcześniej.
Wyobraźcie sobie, że jest 1952 rok i jesteście na spotkaniu
w rządzie, na temat, czy wysłać jemeńskie dzieci do Ameryki
na zagładę promienną, czy też zgładzić je na miejscu.
Właśnie o tym dyskutowali podczas obrad nad sprawami stanu,
sabbajaniści – założyciele naszego kraju.
Po zakończeniu filmu, gospodarz programu Dan Margalit,
próbował bez przekonania usprawiedliwić to, co widział: To
były ciężkie czasy, chodziło o każdy dzień przetrwania.
Przerwał jednak, wiedział bowiem, że nie ma przebaczenia za
rzeź na sefardyjskich dzieciach. Marokańska piosenkarka
skwitowała to, co widziała: To będzie bolało, ale prawda
musi zostać ujawniona. W przeciwnym wypadku, rany nigdy się
nie zagoją.
Żyje jedna osoba, która zna prawdę i brała udział w tym
okrucieństwie. Lider opozycji, Szimon Peres, zwolennik
pokoju. Jedyną szansą na ujawnienie prawdy i rozpoczęcie
procesu gojenia ran, jest rozpoczęcie śledztwa w sprawie
porwania 4,5 tys. jemeńskich dzieci i napromieniowaniu 100
tys. dzieci sefardyjskich.
Nigdy jednak się to nie stanie. Cudem jest, że w ogóle
pokazano film „100.000 napromieniowanych”. Sprawa jest
prosta. Ktoś walczył o pokazanie filmu, ale musiał zgodzić
się na kompromis. Film dokumentalny pokazano w tym samym
czasie, co najpopularniejszy i najwyżej notowany w Izraelu
program roku, „A Star Is Born” (Wzeszła Gwiazda).
Następnego dnia żadna z gazet nie wspomniała o emisji filmu
„100.000 napromieniowanych”. Natomiast zdjęcie
nowonarodzonej gwiazdy zajmowało w nich pół strony
tytułowej. Tak właśnie grzebie się prawdę w Izraelu i jakoś
wciąż sztuczki te udają się. W taki sam sposób ukryto prawdę
o zabójstwie Rabina. Kilkaset tysięcy osób widziało jednak
film na ekranach telewizyjnych i nigdy nie zapomni prawdy.
Jeżeli zabójstwo Rabina nie pogrzebało lejberzystowskiego
syjonizmu na dobre, miejmy nadzieję, że „100.000
napromieniowanych” to w końcu zrobi.
"Moim zdaniem, Izrael jako
„państwo żydowskie” stanowi zagrożenie nie tylko dla samego siebie i swoich mieszkańców, lecz
także dla wszystkich żydów oraz ludności zamieszkującej Bliski Wschód i inne regiony."
- Prof. Izrael Shahak, "Żydowskie dzieje i religia".
"Nie jestem Amerykaninem o wierze żydowskiej, ale Żydem. Jestem Amerykaninem. Byłem Amerykaninem przez 63 / 64 mojego życia, ale Żydem byłem przez 4000 lat."
- Rabin Stephen S Wise, prezydent Amerykańskiego i Światowego Kongresu Żydów